Dzisiaj zmarł Vaclav Havel, mając 75 lat. Choć z zawodu był
dramaturgiem i pisarzem (a może właśnie dlatego), przez wiele lat był
też dysydentem w komunistycznej Czechosłowacji, za co padał ofiarą
prześladowań. Przyczynił się do pokojowego obalenia dyktatury w swoim kraju. Ze
względu na swój autorytet został pierwszym prezydentem wolnych Czech.
Myślę, że śmierć tak ważnego człowieka oznacza koniec pewnej
epoki, na pewno dla Czechów i Słowaków. Ale pewnie też dla całej Europy.
Havel był, obok Wałęsy jednym z wielu mężów stanu, którzy
napędzali proces demokratyzacji dawnego Bloku Wschodniego. Czy demokracja
spełniła oczekiwania liderów antykomunistycznej opozycji oraz ludzi, którzy ich
poparli w 1989 r.? Nowe czasy przyniosły wiele rozczarowań, ale współczesna
Europa i tak jest generalnie lepszym miejscem do życia. Mam tylko nadzieję, że
nie zmarnujemy danych nam swobód…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz